Wczoraj byłam z synem i jego klasą na wycieczce jako dodatkowy opiekun grupy.
Byliśmy w "Słodkie czary mary" i rzeczywiście było słodko i czary mary.
Na początku Panie pokazały nam jak się robi karmel - wszystkie składniki, barwniki i aromaty były naturalne, żadnych konserwantów.
Karmel Panie barwiły na różne kolory, potem czekały, aż troszkę zastygnie, a później czarowały, ugniatały ten karmel, który pod wpływem tego ugniatania zmieniał odcień, na koniec z tych wyczarowanych kolorów ułożyły tęczę i zrobiły wałek z którego robiły lizaki i cukierki.
My też mieliśmy swoje pięć minut, każde dziecko zrobiło swojego lizaka i ja też. Nasze słodkości miały smak poziomkowy. Niestety na zdjęciach nie ma lizaków wykonanych przeze mnie i syna, gdyż zostały zjedzone - pychotka były.
Ale fajna wycieczka! Zawsze chciałam zobaczyć "na żywca" jak wygląda taka robota bo widziałam ale tylko w telewizji :) Musiała to być super wycieczka!
OdpowiedzUsuńTeż jeździłam czasami jako dodatkowy opiekun :) Pozdrowiionka i buziaki :)
Dorka,
Usuńbyła fantastycznie, dzieciaczki i my dorośli byliśmy pod wrażeniem tej ręcznej pracy, robienia lizaków i cukierków:)
Ściskam gorąco:)
I ja bym chciała zwiedzić taki słodki młyn :) Te cukiereczki wyglądają na nieziemsko dobre :)
OdpowiedzUsuńMhm...... te cukierki są nieziemsko dobre - szczególnie o smaku arbuza i mango - po prostu pycha:))))
UsuńNo proszę, przy okazji też skorzystałaś i zobaczyłaś coś ciekawego. A ja zawsze unikałam tego typu fuch, zresztą byłam pracującą mamą, a wtedy i tak jest trudniej.
OdpowiedzUsuńTeż nigdy nie miałam czasu na takie fuchy, ale korzystając, że do pracy idę dopiero za dwa tygodnie to postanowiłam skorzystać, a i synek miał frajdę, że jestem:)
UsuńPozdrawiam serdecznie
Buźka