niedziela, 2 lutego 2014

Chandry ciąg dalszy..........


Co się ze mną dzieje, z tyloma rzeczami dałam już radę, taka byłam silna i mocna (tak przynajmniej mi się zdawało), a wczoraj pękłam, zmuszam się, aby nikt nie zauważył, że jest źle. Założyłam znowu swoją maskę i uśmiech nr 5 - jest super, wszystko jest dobrze, mam wspaniałe życie.
Dobrze, że mam bloga, gdzie mogę dzisiaj się wyżalić i dać upust temu, co wewnętrznie przeżywam.

Został mi miesiąc, aby znaleźć pracę. Już coraz trudniej jest mi chodzić do obecnej pracy i odpowiadać na pytania kolegów, czy coś znalazłam. Nie jestem ze skały, mam uczucia i emocje, przecież jak znajdę to się dowiedzą. Wkurza mnie ich zdziwienie, że tyle szukam i nic. Co mam zrobić - no nic, nie znalazłam pracy i tyle. Czy jestem taka beznadziejna i głupia, że nie mogę nic znaleźć?
Jak pomyślę, że jutro znowu mam rano wstać, iść do roboty, udawać, że wszystko jest ok, to nie powiem, co mi się chce. Zmęczona już tym wszystkim jestem.
Nie mogę się zrelaksować, już nawet moje robótki ręczne mi nie pomagają, nic nie jest tak jak powinno być.
Nawet burak tzn. eks mnie wkurza. Czy mu zazdroszczę? Tak, zazdroszczę. Bawi się świetnie, ma kochankę, nową rodzinę, super pracę i wszystko mu się układa. A ja jestem w czarnej d... - nie mam pracy, nie mam nikogo (choć czy warto), a moje życie, które cały czas próbuję poukładać i gdy mi się trochę udaje to rozwala się - jak domek z kart.
Mam tydzień ferii z synem, muszę chodzić do pracy (muszę zrobić wypłaty, zusy i inne pierdoły do których nie mam już głowy). Mojego Skarba musiałam zostawić u rodziców. Będę biegać między pracą, domem i domem rodziców, aby pobyć z synem, zorganizować jakieś atrakcje, aby całego tygodnia nie spędził przed komputerem. A burak - kochanka przywiozła go dzisiaj do kościoła (syn miał święcenie świec - ma w tym roku komunię), a potem pojechali, chyba do niej (prawdopodobnie nie ma swoich dzieci w domu), mają cały tydzień dla siebie grr......
Wkurzam się - na moją bezsilność, na to, że poświęciłam siebie, a teraz mam za to zapłacone. Zrezygnowałam z wszystkiego dla dobra rodziny, nie poszłam na podyplomówkę, bo nie było pieniędzy i rodzina na tym ucierpi, nie czytałam książek, bo musiałam w domu mieć sterylnie (takie wymogi buraka), brakowało już czasu na literaturę (codziennie sprzątać mieszkanie - przecież to było chore), nie interesowałam się niczym poza tym co ugotować na obiad (burak miał wymagania - "fracunski piesek"), cały dzień spędzałam tylko z synem, bo on robił karierę i nie miał czasu na rodzinę. Hmm.... teraz zbieram owoce swojej głupoty, tego że dałam zrobić z siebie niewolnicę.

Ale nie mogę już płakać "nad rozlanym mlekiem", muszę znowu zebrać się w sobie i wstać. Zadzwoniła moja bardzo dobra znajoma (przyjaciółka z liceum) i dostałam od niej "klapsa". Oj przydał się - wiedziała kiedy zadzwonić - jak wylewam łzy nad postem.
Uświadomiła mi, że ciągle robię coś wbrew sobie, przecież nie muszę iść do pracy, mam jeszcze zaległy urlop i czas go wykorzystać, na to aby polenić się z synem, czas żeby w końcu ze spokojem poszukać pracy. Czas na nic nie robienie. Ma rację od środy biorę urlop do końca tygodnia i odpoczywam. Po drugie, pracę w końcu znajdę - niedługo zaczynam kurs. Będę miała pół roku zasiłku z bezrobocia i mam alimenty, więc nie umrę z głodu - będzie skromniej, ale dam radę. Po trzecie, życie jeszcze przede mną i zawsze jest czas, aby zacząć wszystko od początku. Najważniejsze, wyciągnij lekcje i nie popełnij drugi raz tego samego błędu - bądź sobą, nie rób nic wbrew sobie. Ciesz się tym, że odzyskujesz powoli siebie, nadrabiasz zaległości w literaturze, odkrywasz swoje pasje i nie musisz już być na usługi buraka, masz czas dla siebie.
Dziękuję Ci Kochana za dzisiejszy telefon,
dziękuję, że jesteście, czytacie i wspieracie.
Już mi lepiej, chyba musiałam to z siebie wyrzucić.
Czas poprawić sobie humor, wezmę kąpiel, nałożę maseczkę na twarz i poczytam w wannie - uwielbiam to.

Polecam :

10 komentarze:

  1. No to byłe ten moment kiedy mogłaś upaść i popłakać tak żeby nie "zwariować" a teraz do przodu i super ze masz taka przyjaciółkę. Dasz rade bo jak nie Ty to kto?a burak niech się wypcha i trzyma się od Ciebie z daleka i Ty się ciesz ze się w końcu uwolniłaś a nie ze tyle poświeciłaś. zawsze będziesz mogła spojrzeć w lustro i powiedzieć sobie a na pewno już synkowi ze Ty nie masz sobie nic do zarzucenia ze walczyłaś ze zrobiłaś wszystko poza jednym nie byłaś egoistką i nie myślałaś tylko o sobie wiec teraz masz na to czas. A może ten urlop to Ty weź od wtorku i w poważaniu miej ta firmę, jak nie będą chcieli dać zawsze masz na żądanie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Syla, dziękuję. dziś już troszkę lepiej. Bylismy razem 12 lat i to odchodzenie od niego tak długo trwa i boli. Nie chciałabym już takiego życia - sprzątaczki i kucharki, ale....no własnie sama nie wiem za czym a płaczę, może za tym, że moje dziecko nie będzie miało normalnej rodziny, może dlatego, że w życiu dla mnie najważniejsza była rodzina. Ech......Dziękuje Kochana

      Usuń
  2. I co Ci tu napisać kochana! Ty wszystko sama już napisałas jak postąpic teraz:) twoja przyjaciółka ma rację- weź urlop.Spokojnie wszystko przemyśl i działaj powoli i dokładnie.Może nowa praca się nadarzy w najmniej oczekiwanym momencie, wtedy kiedy najmniej będziesz sie tego spodziewała :) A Twój były się nie zmieni. Taki "stary"-przepraszam, już nawyków nie zmienia! Nie jestem wcale taka pewna czy w nowej rodzinie tak wszystko jest kolorowo...chyba na zewnątrz.Moim zdaniem nikt nie chciałby być niewolnikiem w domu(no chyba, że nowej pani to odpowiada?)
    Ciesz sie , że sie z tego wyrwałaś! Jesteś teraz z synem i Twoją rodziną- masz dla kogo żyć! Zaczyna się Twoja" podróż po nowe życie" i będzie lepsza ! :D
    Pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana cały czas mam nadzieję, że podróż po moje nowe życie będzie lepsza, i odnajdę szczęście i miłość. Ale najpierw muszę pożegnać się ze swoim starym życiem, a to nie przychodzi łatwo i nieważne jakie ono było. Dziękuję, że jesteś, za Twoją serdeczność i ciepło. Kochana jesteś

      Usuń
  3. Tak bardzo chciałabym Cię przytulić, choćby wirtualnie :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję 7wiatrów:) Dla mnie jesteś silną i bardzo mądrą kobietą. Często zaglądam do Ciebie i uczę się swojego nowego życia. Buziaki

      Usuń
  4. No i głowa do góry, chociaż może nie uda się od razu załatwić wszystko tak jak byś chciała , to w końcu musi się udać za jakiś czas, byle się nie załamywać. Z czasem będzie lepiej a i praca tez się znajdzie. Pozdrawiam ciepło :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :)))) Dziękuję, masz rację. Cierpliwość i nie wszystko od razu da się załatwić. Na wszystko przyjdzie czas. Hmm....w teorii jestem dobra, tylko gorzej w życiu. Pozdrawiam cieplutko i dziękuję.

      Usuń
  5. Hejka :) Huśtawka, albo jak ktoś mi to powiedział "swing" ma to do siebie, że raz jest się u gory a raz na dole. To przecież nie jest od dziś, Szla mądrze pisze, taki po prostu jest czas, że trzeba sobie popłakać, ale nie ma co się zatrzymywać w tym stanie. Jesteś dzielna, jesteś matką przeszłaś daleką drogę. Wiesz, że za chwilę będzie dobrze I będziesz się brać za bary z całym światem, a później znów będzie gorzej. Rób tak, żebyś sama sobie nie miała nic do zarzucenia. A to że ludzie gadają, że się dziwią... tacy są. Ciężko zrozumieć póki się samemu czegoś nie doświadczy. Wiem, że Ty wiesz, że dasz radę - a chwile zwątpienia przeminą. Trzymam kciuki.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuje za odwiedziny i pozostawiony komentarz. W miarę możliwości "przyjdę" z rewizytą
Zapraszam ponownie :)