czwartek, 30 stycznia 2014

Przyjaźń


Macie przyjaciół, którzy są z Wami? Nie tylko wtedy kiedy jest dobrze, ale też kiedy jest źle i nawet wtedy gdy cały Wasz poukładany świat się zawalił.

Oj czuję się bardzo rozgoryczona i rozczarowana, ale może od początku.
Gdy byłam razem z eks mieliśmy wspaniałą paczkę przyjaciół - przynajmniej tak się nazywaliśmy. Wspólnie spędzaliśmy wolny czas, wspólne wakacje, wypady za miasto itd. Gdy eks mnie zdradzał i nasze małżeństwo rozpadło się, największym szokiem było to, że oni wiedzieli, że eks ma kochankę i nic mi nie powiedzieli. Tłumaczyli się, że byłam w okropnym stanie i nie chcieli, abym jeszcze bardziej się załamała. Pozwolili na to, aby eks wmawiał mi, że to moja wina, że już mnie nie kocha, bo jestem złą żoną. Na to abym, wierzyła, że tak jest naprawdę, gdyż on tłumaczył, że nikogo nie ma - a ja do pewnego czasu wierzyłam mu. Pozwolili na to, abym poniżała się, kiedy dostawałam szansę na to, że jak się poprawię i będę dobrą żoną to on ze mną zostanie. Każdego dnia, gdy wracał  z pracy wytykał mi jakieś błędy w prowadzeniu domu i mówił, że chyba się ze mną rozwiedzie, bo nie może być z kimś kto np. nie wyprał mu białej koszuli, albo słyszałam, że obiad dziś mu nie smakuje i nie wie czy będziemy razem, a gdy płakałam i prosiłam o jeszcze jedną szansę - to dostawałam kolejną i jeszcze jedną.
Każdy mój płacz i rozpacz, że już mnie nie kocha i chce aby było jak dawniej to tłumaczył tym, że jestem chora psychicznie i muszę się leczyć, że on się nie zmienił nadal jest tym cudownym mężem, to we mnie jest problem, moja choroba psychiczna - w którą to uwierzyłam.
To dzięki obcym ludziom i znajomym, którzy mi pomogli, mogłam uwierzyć, że to nie we mnie jest problem, że nie jestem chora psychicznie, że to co robi eks jest okrutne i podłe, a przyjaciele, którzy tak siebie nazywają gdzie byli jak szalałam z rozpaczy.

Zadzwonili do mnie wczoraj i zapraszają mnie na spotkanie, bo postanowili mi pomóc i mnie wspierać, tylko, że ja już nie chcę ich pomocy, ja rozwodzę się już drugi rok i gdzie byli kiedy ich potrzebowałam. Ja już im nie ufam, nie wierzę, że tak nagle sobie o mnie przypomnieli, nie wierzę w ich wsparcie.

"Prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie"
Dziękuję, za prawdziwych dobrych znajomych tych nowych i starych, którzy są, nie tylko wtedy kiedy jest dobrze, po prostu są.


Polecam :

4 komentarze:

  1. Chyba dobrze, że się uwolniłaś z tego związku. Z tego co piszesz Twój mąż chyba szukał niewolnicy? Źle, że Ci wmawiał , że jesteś zła , bo w końcu byś w to uwierzyła i stałabyś się niewolnicą bez prawa do własnych uczuć.A przyjaciele? albo im to było obojętne, albo na prawdę nie wiedzieli co zrobić i jak się zachować co nie oznacza że ich bronię. Też na Twoim miejscu miałabym opory żeby się z nimi spotkać.Mam tylko nadzieję, że nie są z NIM w zmowie. Myślę jednak że prawdziwy przyjaciel nie zostawił by Cię w takich chwilach jakie przeżywałaś .Nie mówię tez że i u mnie jest różowo ale My z mężem po "trudnych dniach" staramy się sobie wybaczyć i porozmawiać o tym co Nas boli.Moimi przyjaciółmi są moje siostry wszystkie(4) każda zawsze służy dobrą rada i pomoże wtedy kiedy sobie nie radzę.Rodzice też są cudowni ale nie chcę Ich zasmucać. Chociaż mama ma chyba jakiś szósty zmysł bo zawsze coś czuje. Piszesz , że masz znajomych i rodzinę , która nie zawiodła Cię kiedy potrzebowałaś wsparcia-Trzymaj sie Ich , bo jak napisałaś :Prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie.Trzymaj sie kochana i mam nadzieje , że w końcu słoneczko się do Ciebie uśmiechnie i będziesz miała spokojniejsze życie. Życzę Ci też dobrej pracy i zadowolenia z syna , oby wyrósł na przystojnego i dobrego mężczyznę, zresztą mieszka z Tobą więc na pewno już taki jest :) Pozdrowionka i trzymam kciuki! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj:) Masz rację moja mama też chyba ma szósty zmysł i wie kiedy jest mi źle - nic się przed nią nie ukryje. A dawni "przyjaciele" już im nie ufam. Dziękuję za dobre słowa, czekam już na to słońce. Buziaki

      Usuń
  2. Stara prawda brzmi, że prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie... I u mnie rozwód mocno zweryfikował dotychczasowe nieliczne znajomości, cóż - zostali się najbardziej sprawdzeni przyjaciele, a odeszli ci fałszywi. Pozdrawiam. P.S. jak tam z pracą?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cześć 7wiatrów:)
      Niestety nadal nic:( a został już tylko miesiąc

      Usuń

Dziękuje za odwiedziny i pozostawiony komentarz. W miarę możliwości "przyjdę" z rewizytą
Zapraszam ponownie :)