wtorek, 20 maja 2014

Komunia Syna


Oj czas przed komunijny był bardzo nerwowy i ciężki.
Z burakiem ustaliliśmy, że robimy dwie osobne imprezy dla syna i przystałam na to. Za dużo między nami złej energii i złych emocji. Dla świętego spokoju zgodziłam się, że on zabiera Syna po kościele, a ja będę miała go od godz. 16.
Tylko szkoda, że jakieś dwa tygodnie przed komunią, burak oświadczył mi, że to jest jego niedziela według rozpiski z sądu i on nie musi mi wydać syna i że on będzie go ubierał do komunii i szedł z nim do kościoła.
A ja matka.......... zagotowało się i to mocno. Dosyć, że nie przelał alimentów i gdyby nie moi rodzice to dziecko nie miałoby garnituru do komunii i alby to jeszcze odstawia mi numer, że nie wyda mi syna. Nerwy mi puściły, to ja mu na to, że nie dam mu rzeczy do ubrania i niech mu kupi. I tak może byśmy skakali sobie do gardeł, gdyby nie moja mama - bardzo jej za to dziękuję. Za przeproszeniem opieprzyła i mnie i buraka, zaproponowała abyśmy wspólnie go ubierali i chcąc nie chcąc burak się zgodził, ale nadal obstawiał, że mi dziecko przyprowadzi o 20 w niedzielę.
Poszłam po rozum do głowy i kilka dni przed komunią napisałam mu maila, że to, że nie wyda mi Syna to nie zrobi mi i moim gościom krzywdy tylko będzie nam przykro, krzywdę zrobi swojemu Synowi, że nie miał możliwości spędzenia tego ważnego dla niego dnia również z mamą. Nie odpisał i ja też nie ciągnęłam tego tematu, uznałam, że nie będę go prosić.
W dzień komunii - przyszedł ubrać syna i wyjść razem jak rodzice do kościoła. I tu bardzo gorąco chcę podziękować Kresce, że zaproponowała, że przyjdzie przed pójściem do kościoła i porobi nam zdjęcia. Dzięki niej, zarówno ja jak i burak trzymaliśmy fason i nawet atmosfera przestała być ciężka, rozmawialiśmy od dwóch lat normalnie jak ludzie.
Uroczystość w kościele była piękna, Synek był szczęśliwy, że chociaż ten jeden dzień rozmawiamy normalnie. Po mszy usłyszałam od buraka, że mam przyjechać po niego o 16 - było to bardzo miłe z jego strony. I tak zrobiłam, przyjechałam i spędziliśmy z moją rodziną bardzo sympatycznie i na luzie to popołudnie.
Wieczorem przyszedł burak jeszcze aby przynieść świecę i książeczkę, gdyż zapomniałam zabrać od niego. Zaprosiłam go do domu, dziecko chciało pokazać laptopa, którego dostał od moich rodziców. Posiedział i było nawet miło, było normalnie.
Niestety, ale czar prysł już we wtorek gdy przyjechał po syna i na moje cześć nie usłyszałam - nic.

Na szczęście komunia się udała, poza małym ............zachowaniem teściowej, która nie potrafiła odpowiedzieć mi Dzień Dobry, czy ogromnym szokiem było to, gdy burak przystąpił do komunii św, Syn był wstrząśnięty dlaczego tata poszedł do komunii skoro żyje w związku z inną kobietą. Powiedziałam Synkowi, że to nie nam jest osądzać tatę, że nie zrobił dobrze i nie powinien iść do komunii św, ale nie możemy go za to potępiać.

Cieszę się, że mogłam ten dzień spędzić z synem, chyba mi serce pękło, gdybym miała możliwość być z nim tylko w kościele.
I jeszcze jedno, ale się napłakałam ze wzruszenia w kościele, że mój mały najukochańszy na świecie Synek jest już tak duży i kiedy te 10 lat minęło, ja jeszcze pamiętam jak tak niedawno go urodziłam.
Polecam :

3 komentarze:

  1. Dzieci rosną nawet nie wiadomo kiedy....i nagle 18-stka(np u mnie ) sama nie wiem kiedy mój syn tak wydoroslał ( w sierpniu kończy 18 lat ) i jeszcze to fajne, że urodził się tego samego dnia i miesiąca co Ja :) - a dopiero co też miał Komunię ( przynajmniej tak mi sie wydawało)
    Cieszę się , że ten ważny dzień u Was wypadł spokojnie i "razem" a Kreska super , że Wam popstrykała fotki :) Najważniejsze żeby syn miał jak najlepsze wspomnienia z tego ważnego dnia. Dobrze , że masz taką fajną koleżankę obok siebie (Kreska-pozdrawiam ! :D ) Pozdrawiam też Ciebie i synka , obyście zawsze trzymali sie razem :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki Kochana:)))
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  3. Najsmutniejsze , że przy tak ważnych okazjach w życiu dziecka, rodzice nie mogą być obok niego razem. Według mnie, tak jak u nas co widzę, po rozwodach..
    Ojciec przychodzi na gościnę normalnie do domu, w którym dziecko mieszka. Przyjęcie jest w tym domu gdzie jest dziecko. Ojciec powinien się dostosować i wpaść z wizytą do ciebie a nie dwa przyjęcia . Na ten ważny czas, tata, choćby do matki miał uraz, powinien mieć na tyle rozumu, żeby szopek nie robić i jak człowiek usiąść przy wspólnym stole. Nie pojmuję tego co wymyślił. Dwie imprezy, rany.
    Ale to takie moje zdanie.
    Cieszę się, że i tak spokojnie to wyszło :) Zdrówka i trzymajcie się :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuje za odwiedziny i pozostawiony komentarz. W miarę możliwości "przyjdę" z rewizytą
Zapraszam ponownie :)